Takiej Polski już nie ma. I takich Bieszczadów już nie ma. Nie ma też wielu spośród tych, dla których stały się one miejscem pracy, przygodą, pojedynkiem z samym sobą i dziką naturą. Zjeżdżali tu za pieniędzmi, ale też za wolnością - żeby się sprawdzić i odnaleźć sens życia. Niezliczona rzesza nazwana bieszczadzkimi pionierami. Ta książka jest o nich - przedzierających się przez wąwozy, potoki i błoto, moknących w deszczu na rozgrzebanych budowach, marznących zimą w "podszytych wiatrem" barakach. Jest dokumentem o ludzkiej przyjaźni, rywalizacji, marzeniach, sile i słabości. To również opowieść o dygnitarzach polujących na żubry i niedźwiedzie, o tajemnicach rządowych ośrodków wypoczynkowych, o wymazywaniu z publicznej przestrzeni rdzennych nazw miejscowości. Oraz o tym, jak mieszkańcy przygranicznych terenów Polski i ZSRR bratali się przy wódce na plenerowych wiecach i jak chłopi w Bieszczadach podnieśli bunt przeciw ludowej władzy, organizując na cały kraj protest. Jest też niniejsza publikacja wspomnieniem górali, współtworzących bieszczadzką mozaikę, szoferów ciężarówek, którzy niemal nigdy nie prowadzili swoich maszyn na trzeźwo, poławiaczy węży chwytających jadowite gady gołymi rękami, myśliwych zmagających się z wilczymi watahami...
21 barwnych opowieści, dziesiątki bohaterów, ponad sto czarno-białych fotografii.